O czym są „Kontrowersje”?
(03.04.08. nadpisane później, po pierwszych komentarzach .)
Nie wiem, czy Pani Anita, moja główna adwersarka zauważyła, że niniejszy wywód poświęca bardzo wiele uwagi pojęciu Patriotyzm i Naród, a nawet pojęcie to stanowi trzon wywodu, zmierzającego do próby jego współczesnego zdefiniowania, naświetlając problem z różnych stron. Danych dziś jest wystarczająco dużo, by taką próbę podjąć. W wywodzie prócz zauważonych przez Nią w szczególności wykrzykników, które wcale nie są wyrazem emocji, w przeciwstawieniu do logiki, zawartych jest znacznie więcej pytajników, które jakoś nie zostały przez Nią dostrzeżone, jak też jest tu niezauważony emotikon przyjaznego uśmiechu przy „gramatyce prof. Paprockiego”, odebranej nie wiedzieć czemu, jako niegrzeczna nieprzyjaźń. I nie Profesor zresztą jest tu centrum wywodu, a właśnie Patriotyzm, od którego nas, tych z okresu PRL-u, odsądzają późniejsi „kronikarze”. Słusznie więc Pani zauważyła, że prof. Paprocki nie ma tu nic do rzeczy, niech więc Pani przy tym pozostanie. Niepotrzebne zatem jest Pani stwierdzenie, że popłynąłem, czy pofrunąłem dużo dalej i wyżej niż się należało Profesorowi, a także apel, aby dać mu na tę chwilę święty spokój. Nie o nim przecie mowa. (?) Nowakowski Andrzej
13 marca 2008 r.
KONTROWERSJE
I Inspiracje
Wita Andrzej Nowakowski, absolwent I Liceum Ogólnokształcącego w Chorzowie z roku 1957.
Inspiracją do utworzenia tej strony stała się 65 rocznica powstania Państwowego Gimnazjum im. Odrowążów w Chorzowie, przypadająca w roku 1999, a obchodzona uroczyście w I Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego, traktowanym jako spadkobierca tego przedwojennego Gimnazjum. Wtedy też, z tej okazji, odbył się Wielki Zjazd Absolwentów. Została wydana również okolicznościowa „Księga Jubileuszowa”, która zawiera rys historyczny tej szkoły od najdawniejszych czasów, aż po dzień dzisiejszy, a także wspomnienia profesorów i absolwentów.
Uczniowie tej szkoły z lat 1953 – 1957, a zresztą z całego okresu 1950 – 1958 , ze smutkiem mogą stwierdzić, że okres ten jest w okolicznościowej "Księdze Jubileuszowej" bardzo słabo udokumentowany, a to, co zawiera, przedstawia wspomniany okres nazbyt pejoratywnie. Rodzi to poczucie niedosytu i braku satysfakcji ówczesnych uczniów tej szkoły.
Dlatego podejmuję trud i ryzyko (!) polemiki z "kronikarzami", przedstawiającymi nas jedynie jako "rozwrzeszczaną jedenastolatkę", ogłupianą przez komunistyczną doktrynę. Chcę pokazać, a proszę też innych kolegów z tego okresu szkoły o współpracę, pomoc i krytycyzm, że mimo tego trudnego okresu, nasi ówcześni nauczyciele, a także dom rodzinny, jednak zdołał wychować nas w duchu patriotycznym, na ludzi światłych, otwartych, humanistów, ale też racjonalistów, czego nie musimy się dzisiaj wstydzić, a przeciwnie, możemy być dumni z naszej szkoły, choć nosiła wtedy nazwę TPD, z wszystkimi tego konsekwencjami. Chciałbym podjąć próbę przedstawienia tego okresu szkoły obiektywnie, racjonalnie i stworzyć prawdziwy obraz tamtych czasów.
Jako główny kronikarz powojennego okresu szkoły od roku 1945 do 1970 jawi się w „Księdze Jubileuszowej” mgr Janusz Paprocki. Był jej uczniem tuż po wojnie, kiedy miała jeszcze imię Odrowążów. Już wtedy zetknął się tam z polonistą, Profesorem Franciszkiem Gurgaczem, naszym wychowawcą klasy 11b w latach 1953-1957. Wrócił do tej szkoły w roku 1957 po studiach, również jako polonista i młodszy kolega Profesora Gurgacza. Tak wspomina dzisiaj tamten okres:
II Obszerny fragment „Księgi Jubileuszowej” Historia Szkoły lat 1945-1970 str.159-165 autorstwa prof. Janusza Paprockiego:
Owe pierwsze lata powojenne Gimnazjum im. Odrowążów to bardzo chlubna karta szkoły. Ciągle jeszcze zatopione w tradycji przedwojennego liceum było oazą prawdziwej polskości. Opierało się też skutecznie naporowi marazmu ze wschodu, a w okresie tzw. referendum, a później w okresie wyborów zorganizowało specjalne grupy harcerskie dla rozklejania ulotek, nawołujących do głosowania na PSI. Mikołajczyka, agitowało po domach przeciwko zdrajcom, zrywało plakaty z napisem Glosuj 3 razy tak.
...Pamięć należy się w tym miejscu Pawłowi Dubielowi, który pochodził ze znanej nie tylko w Chorzowie, rodziny śląskiej, ale przede wszystkim czuł się Polakiem. Śląsk był tylko jego miejscem urodzenia.
...Taka młodzież nie wyrosła sama z siebie. Ukształtowali ją nasi profesorowie, atmosfera domów i atmosfera szkoły.
... Prof. Franciszek Gurgacz, nadmiernie skromny człowiek, urodzony pedagog, wyjątkowo solidny, kolega uniwersytecki poety Juliana Przybosia. Bardziej był ojcem niż surowym egzekutorem, a mimo to nauczył nas literatury solidnie, choć trochę gorzej było z gramatyką.
...Kiedy w 1957 roku, po studiach, wróciłem jako polonista do swojej macierzystej "budy", byłem zdruzgotany świadomością, że to już nie to dawne Gimnazjum, ale rozwrzeszczana jedenastolatka z przyczepką na dodatek nadmiernie rozbudowanego przedszkola.
Znacznie później, już jako nauczyciel, ubolewa Profesor Janusz Paprocki nad losem szkoły:
Gdy przyszedł pamiętny rok 1968 młodzież nasza nie zareagowała żadną akcją, wystąpieniem, była głucha na apele starszych kolegów. Oceniając pewnego razu na głos owe fakty, odważyłem się stwierdzić, że obecne grono szkoły nie zdolne byłoby wychować młodych harcerzy obrońców Katowic z 1939 roku, nie mówiąc już o młodych powstańcach warszawskich z 1944 roku.
Jednak jako zasadniczą, tragiczną cezurę w dziejach szkoły, przyjmuje Profesor rok 1949:
...Przyszedł jednak rok 1949 i szkołę naszą przemianowano na TPD.
...Pozornie niewinna zmiana nazwy Liceum z Odrowążów na TPD, nosiła de facto znamiona olbrzymiej perfidii. Władzy absolutnie nie chodziło o popularyzowanie ideałów przyjaciół dzieci, ale jak zwykle pod pięknym symbolem przeprowadzano niszczenie tożsamości polskiej wśród młodzieży, odrywano ją od korzeni tradycji narodowej, wciskając na to miejsce wartości bez pokrycia, obce każdemu Polakowi. ...Rozpoczęła się niszczycielska dewastacja polskiej oświaty. Zakłamana historia, zakłamana literatura, niszczenie narodowej tożsamości, a wpychanie na to miejsce nachalnym i bezczelnym trybem pseudowartości, które przecież były pospolitym świństwem, miało przygotować pokolenia Polaków obowiązkowo kochających Związek Radziecki, bo inaczej nie będą Polakami.
...Zrozumiałą była chęć zniszczenia tradycji polskiego szkolnictwa przez komunistów, bo ono wychowało dumnych, świadomych Polaków, a to nie było na rękę sąsiadowi ze wschodu, który chciał w nas widzieć posłusznych wasali...
...Skasowano naukę religii, zakazano obchodzenia rocznic narodowych świąt:
11 Listopada, 3 Maja. Najważniejsza była teraz pamięć o rewolucji październikowej. Na gwałt tłoczono nam do głów, że największa zbrodnia w dziejach świata to najważniejsze wydarzenie historyczne w dziejach ludzkości - przyniosło bowiem wyzwolenie proletariatowi. Ogłupiano nas na każdym kroku, że nauka radziecka jest przodującą na świecie, dowodem na to osiągnięcia Łysenki i Lepieszyńskiej. Komu z młodych wtedy przyszło do głowy, że to szalbierstwo, ordynarne oszustwo?
Kazano nam śpiewać "ja drugoj takiej strany nie znaju, gdzie tak wolno dyszet czaławiek", mimo powszechnej wiedzy, że w tym samym czasie w Gułagach mordowano, typowo po radziecku, miliony niewinnych ludzi. Ubowski terror sprawił, że strach tego czasu miał wyjątkowo duże oczy. Społeczeństwo zamilkło, przykucnęli w milczeniu i młodzi ludzie. Często też, głusząc swoje obrzydzenie, wciągali się w głupawą ideologiczną gadaninę.
...Późniejsze przekształcenie Liceum w jedenastolatkę, pomału rozcieńczało przedwojenną tradycję byłego Gimnazjum im. Odrowążów.
...Piękna nazwa Towarzystwa Przyjaciół Dzieci przetrącona "wiatrem od wschodu", pachniała brzydko. Skasowano naukę religii...
...Część grona i młodzieży zareagowała zdecydowanie, przenosząc się do Gimnazjum im. Stefana Batorego, które właśnie w tym czasie zostało powołane do życia.
...Na miejscu pozostała jednak większość nauczycieli. Byli sterani pracą, przeżyciami okupacji i kto wie, czy swoją wiernością nie zasługują na wyjątkową pamięć. Nie zmieniali przecież swoich poglądów, a za to umieli w trudniejszych warunkach nadal wychowywać Polaków, a nie PRL-owców,
...I dopóki istniała zwarta grupa przedwojennego nauczycielstwa, zamiar ten nie był do przeprowadzenia. Powoli jednak stare grono odchodziło na emeryturę, umierało, a ich miejsca zajmowali ludzie młodsi i od tego momentu zaczęło się dziać coś niedobrego. W niewielkim stopniu dotyczyło to i naszego Gimnazjum.
...Organizacyjne zabiegi władzy tym razem wydawało się, że zakończyły się sukcesem. ale było to zwycięstwo jednak tylko pozorne.
... Przewaga grona z tzw. podstawówki, nie wyrosły z tradycji Liceum dyrektor, obie te sprawy zadecydowały, że elitarny charakter byłego Gimnazjum należał do przeszłości.
... Najboleśniejsze było to, że w murach tego budynku rzadko, aż za rzadko, mówiło się o patriotyzmie, dominowały natomiast sprawy partii, ZMS, szkoleń ideologicznych.
III Polemika
1. Dwa spojrzenia
Szanowny Panie Profesorze!
Tu zwracam się bezpośrednio do autora wspomnień z tamtych czasów, mgr. Janusza Paprockiego.
Czytam „Historię Szkoły lat 1945-1970”, zamieszczoną w „Księdze Jubileuszowej” „Słowaka”, czyli Pana wspomnienia o mojej szkole i zaczynam wątpić, czy mamy na myśli tę samą szkołę.
Być może takie są Pańskie odczucia osobiste o tamtych latach, ale dołącza je Pan do wspomnień o naszej konkretnej szkole z moich czasów. Wtedy już Pana w niej nie było... Pisze Pan chyba o jakichś innych szkołach, lub charakteryzuje Pan ówczesne tendencje władzy komunistycznej w całym kraju, czyli po prostu Pan bezkrytycznie uogólnia! Tak: zakazywano, tłoczono, ogłupiano... ale przecie tylko usiłowano... w naszej szkole bezskutecznie! Realizować politykę państwa musieliby konkretni nauczyciele, a takich chętnych w naszej szkole nie było! Z wyjątkiem może dyr. Misza, który wypełniając swą rolę przedstawiciela władzy, zapytał kiedyś jednego z kolegów: ”czy chodzisz do kościoła?”, a na odpowiedź twierdzącą, skarcił go, że „to jest szkoła świecka!”. I oczywiście, nie przejmując się, dalej chodziliśmy i do kościoła i na religię do salek katechetycznych, a nawet, o zgrozo, przez wiele lat, w ostatnią niedzielę maja, na pielgrzymki do Piekar ( ).
Sformułowania: „przeprowadzano niszczenie tożsamości polskiej wśród młodzieży, odrywano ją od korzeni tradycji narodowej; niszczycielska dewastacja polskiej oświaty. Zakłamana historia, zakłamana literatura, niszczenie narodowej tożsamości, Na gwałt tłoczono nam do głów... Ogłupiano nas na każdym kroku.”przecież nie dotyczyły naszej szkoły! Sam Pan stwierdza, że nasi nauczyciele „Nie zmieniali przecież swoich poglądów, a za to umieli w trudniejszych warunkach nadal wychowywać Polaków, a nie PRL-owców”
Nasza szkoła zawsze się temu skutecznie opierała!
Żyliśmy w dwóch różnych światach jednocześnie, które doskonale umieliśmy godzić ze sobą. Jeden świat zewnętrzny, oficjalny, na pokaz, bo tak trzeba, ale drugi wewnętrzny, swojski, rodzinny, domowy! I nasi Profesorowie w tym dualnym światku też się doskonale znajdowali! Taka była istota tego okresu! Nikt nas nie zdołał zindoktrynować! A nauczyciele byli po naszej stronie! (Jak wspaniale podobną atmosferę oddaje fragment "Syzyfowych prac" Żeromskiego http://www.youtube.com/watch?v=O3efQ8yXmFg). I niech nikt dziś nas nie obraża, bo szkoła nasza wtedy była wspaniała, mimo, że nie była ani imienia „Odrowążów”, ani też jeszcze „Słowakiem”, ale właśnie tą bezbożną, złowrogą TPD-ówą i w dodatku „rozwrzeszczaną jedenastolatką z rozbudowanym nadmiernie (?) przedszkolem.” Córka Profesora Gurgacza, Alina, dziś, z perspektywy czasu tak ten okres opisała: "Te trudne warunki stworzyły innych ludzi. Ludzi mądrych, dzielnych, wytrwałych, twardych. Po prostu "inną rasę"."
2. Przywołajmy pamięć tamtych lat
Koledzy! Absolwenci tej szkoły, z tego „niechlubnego” okresu TPD! Popatrzcie z perspektywy czasu na ten okres! Powiedzcie: czy zdołano nas ogłupić?! Czy oderwano nas od korzeni? W umysłach naszych nikt nie zdołał niczego zepsuć! Wprost przeciwnie! Staliśmy się bardziej odporni na fałsz, zakłamanie, demagogię, zresztą płynącą z różnych ośrodków, często nawet tradycyjnie darzonych od zawsze autorytetem, niestety zdewaluowanych! Szkoła nauczyła nas też wielkiego krytycyzmu, właśnie odporności na ogłupianie! Wychowywano nas w duchu racjonalizmu i humanizmu zarazem. To się udało! Panie Profesorze Paprocki! Pana wizja tej szkoły z tamtego okresu jest nieprawdziwa! Wręcz zafałszowuje historię! Jakie z tego nauki odbiorą młode pokolenia?
3. Brzydki, ale charakterystyczny incydencik
Przy okazji warto upamiętnić pewien incydent, wprawdzie dość wulgarny w swej istocie, to jednak znamienny, charakteryzujący naszą mentalność, właśnie sprzeciw wobec ogłupiania. Już po roku 1956 („odwilż”) miał on miejsce na lekcji logiki: Nauczyciel, Profesor Foremny, w celach dydaktycznych (dla logicznej analizy zbiorów) zacytował takie oto zdanie z książki (no bo po prostu dotychczasowe książki pozostawały nadal w użyciu) (abstrahując od treści zawartej w zdaniu): „Każdy Z.M.P.-owiec jest patriotą Polski Ludowej”. W zupełnej ciszy panującej w klasie, dał się słyszeć wyraźny głos: „nie pi***ol”! Stało się jeszcze ciszej! Profesor mógł udać, że tego nie usłyszał, ale zawahał się, sekundy upłynęły i musiał wreszcie zareagować: „kto to powiedział?”. Sprawcy oczywiście nie było. Co się później działo... Ale problem pozostał do rozwiązania („biednemu” ;-) ) Profesorowi Gurgaczowi, jako naszemu wychowawcy. Pertraktacje trwały kilka tygodni: jeśli winowajca się przyzna, to co go czeka? Mediacje między klasą, a Wychowawcą, poprzez starostę Lucka Borowca, prowadzone były na lekcjach wychowawczych. Pozostał do dziś z tamtych czasów dokument, na którym wszyscy się podpisali, stwierdzając, że nie użyli na lekcji logiki wulgarnego wyrazu. J Ostatecznie, kiedy już sankcje: wydalenie ze szkoły, obniżenie noty ze sprawowania do dostatecznego, zostały zażegnane, nastąpiło przeproszenie Profesora Foremnego przed frontem klasy, w obecności Wychowawcy.
4. Czy PRL-owcy to Polacy?
Ale wypada się zatrzymać na chwilę przy Pańskich pejoratywnych PRL-owcach.
Panie Profesorze! Czy doprawdy PRL-owcy to nie Polacy? Czy może gorsi Polacy, może nie patriotyczni? Czy to nie PRL-owcy odbudowywali ten kraj ze zniszczeń wojennych? Czy to nie oni odbudowywali Warszawę wraz z jej kościołami, które zostały zamienione w całkowitą ruinę w czasie Powstania Warszawskiego?! To PRL-owcy budowali polski przemysł! To oni zlikwidowali analfabetyzm! Oni budowali swoją Ojczyznę. Nie szkodzi, że w myśl Planu 3-letniego, potem 6-cio letniego. I co z tego, że nawet „pod przewodnią siłą Narodu!” ? Ale budowali! Oni właśnie swą pracą dowodzili patriotyzmu! My w tym uczestniczyliśmy! I chcieliśmy uczestniczyć! Byliśmy dumni z tych dokonań! Też byliśmy PRL-owcami! A i z nami też kolega Buzek! Zauważył go Pan, Panie Profesorze, ale jedynie w celu współczesnej nobilitacji „Słowaka”! A powinien Pan przecie zdać sobie sprawę, że nie był on w tej szkole odosobniony, „jedyny sprawiedliwy”. Miał przecie kolegów z klasy, ze szkoły, z tych lat i był tak samo wychowywany, jak oni, w tych czasach PRL i TPD. Większość naszych kolegów , absolwentów tej szkoły, ukończyła wyższe studia. Właśnie w PRL-u! Z 27 absolwentów: 8-miu zostało inżynierami, 7-miu lekarzami, 1- wyższe Seminarium Duchowne (tak, tak, Panie Profesorze, z tej ogłupianej, bezbożnej szkoły!), 1-UJ, 2- wyżsi wojskowi, 1- prawo 1- ekonomia. Razem 21 na 27 ! Mamy z czego być dumni! I wszyscy pracowaliśmy dla PRL-u, dla Polski! Chcieliśmy dla niej pracować, tworzyć, budować, żyć! Właśnie żyć! Nie umierać! Bo najważniejsze jest życie! Groby jako chluba to nonsens!
Wprawdzie zdarzali się później tacy koledzy, którzy chcieli modnie wstydzić się za „PRL” i głosili, że ten okres ich upodlił, ale jeden z nich, przyparty do muru, tak scharakteryzował to „upodlenie”: „kiedy miałem chrzciny córki, to musiałem o 2-giej w nocy iść do kolejki po wódkę”. Tak więc, daj Boże wszystkim takie „upodlenie”.
Dziś dopowiem tak:
Obecne bezrobocie dużo bardziej upodla Polaków, niż ta wódka na chrzciny czy brak papieru toaletowego.
Inna „wstydliwa” koleżanka, na pytanie: „dlaczego uciekła do Niemiec?”, odrzekła, że „tu po prostu było nudno”... No... rzeczywiście... inteligencja wypowiedzi na miarę epoki, jakie szerokie i wnikliwe spojrzenie... i jaka bystrość umysłu! ;-) Przejdźmy do porządku...
5. Powstanie Warszawskie
Panie Profesorze! Dlaczego zarzuca Pan swoim kolegom-nauczycielom, że„...obecne grono szkoły nie zdolne byłoby wychować młodych harcerzy, obrońców Katowic z 1939 roku, nie mówiąc już o młodych powstańcach warszawskich z 1944 roku”.?
No cóż. Ten Naród, który przetrwał wojnę, a zwłaszcza, który doświadczył klęski Powstania Warszawskiego, wiele się nauczył. A przynajmniej powinien był wziąć żywą lekcję historii!
I wziął ją! To właśnie Powstanie Warszawskie nauczyło nas racjonalnego spojrzenia na pojęcie „Patriotyzm”! Bo Ojczyzna, to nie groby, jak chce poeta ( „Naród to ziemia i groby”). Naród to życie, godne życie i istnienie wielu pokoleń! Szczycimy się Powstaniem, ale wstydliwie przemilczamy, ilu Polaków wtedy bezsensownie zginęło!?
Panie Profesorze! Sprowadza Pan „Patriotyzm” do walki zbrojnej, do walki politycznej, do partyzantki, często ewidentnie na straconych pozycjach – do oddawania życia wbrew logice! Nie martwi się Pan grobami, a wręcz zapewne jest Pan z nich dumny? Bo „Naród, to ziemia i groby”? Nie dajmy się zabić dla żadnej ideologii! (Choć... nie jest to takie proste i oczywiste: patrz mój *Nowakowskiego Andrzeja* komentarz do "Profesor Chrzanowski") Niech Patriotyzm nigdy nie pachnie mięsem armatnim!
Ta nasza szkoła, nasza wiedza historyczna, ówczesna sytuacja polityczna naszej Ojczyzny, nauczyła nas ze wszech miar realizmu, w niczym nie umniejszającego naszego patriotyzmu, ale rozumianego znacznie szerzej, niż Pan to sugeruje! Wręcz nakazała nam przyjęcie zupełnie innych kryteriów tego szlachetnego pojęcia! Chcemy się odwoływać w szczególności do losu żyjących, a nie martwych Rodaków! Do ich chleba powszedniego. Ojczyzna, to godne życie obywateli tego Narodu! Jego ochrona! A groby... zostawmy poetom. Oni i tak już za dużo zamieszali w mentalności Polaków, każąc im beznadziejnie umierać!
Godzi się też w tym miejscu zacytować słowa patrioty, Gen. Andersa: (Tomasz Łubieński "Bić się, czy nie bić?" 1997 Świat Książki Str. 169)
"Jestem na kolanach przed walczącą Warszawą, ale sam fakt powstania w Warszawie uważam za zbrodnię. Dziś oczywiście nie jest jeszcze czas na wyjaśnienie tej sprawy, ale generał Komorowski i szereg innych osób stanie na pewno przed sądem za tak straszliwe, lekkomyślne i niepotrzebne ofiary. Kilkaset tysięcy zabitych, doszczętnie zniszczona Warszawa, straszliwe cierpienie całej ludności, zniszczony dorobek kultury kilku wieków i wreszcie całkowite zniszczenie ośrodka oporu narodowego, co dziś szalenie ułatwia zadanie sowietyzacji Polaków".
Czy nie utożsamia się Pan, Panie Profesorze, z takim stanowiskiem?
Dziś rocznicowo czci się pamięć Powstania, ale wstydliwa jest dyskusja, czy ono miało jakiś sensowny cel, tak polityczny, a tym bardziej militarny. Bo dyskusja zburzyłaby etos? Młodym się opowiada, że ci źli Sowieci nie pomogli Powstaniu, ale się im nie mówi, że było ono politycznie skierowane właśnie przeciwko Sowietom! Jak można było zatem oczekiwać od nich pomocy? Dowództwo AK wiedziało doskonale, że ze wschodu pomocy nie będzie! A mimo to... Na co dowództwo liczyło?
T. Binek http://www.binek.pl/ : Gen. Leopold Okulicki w przeddzień decyzji o podjęciu Powstania, argumentując gorąco za jego nieodzownością, mówił: "Powstanie Warszawskie będzie jako pożar, którego blask poprowadzi przez ciemności przyszłe pokolenia Polaków" "Warszawa powinna zaprotestować, nawet gdybyśmy wszyscy mieli zostać pogrzebani pod jej gruzami" "Wykopany zostanie rów, który skutecznie na 300 lat odgrodzi Polaków i Rosjan". Czas pokazał, że klęska Powstania Warszawskiego założoną rolę spełniła i dziś już prawie cała nowa formacja polskiej prawicy stwierdza zgodnie, że było ono potrzebne, a jego decydentom poświęca się pomniki i ulice we wszystkich miastach Polski.
Stalin był zadowolony, że jego "problem" polskich gorących patriotów będzie rozwiązany rękami Hitlera! Przecie nasze losy już wtedy były przesądzone! Sikorski tylko sprawiał aliantom kłopot! Kto jeszcze nie wie, że ” katastrofa gibraltarska” to była wielka mistyfikacja? Nie było żadnej katastrofy! To był mord polityczny!
http://pl.youtube.com/watch?v=wh0uiUVUDCk
Panie Profesorze! Pańscy koledzy – nauczyciele, których Pan tak nie szanuje, po prostu byli lepszymi uczniami historii i umieli wyciągnąć mądrzejsze wnioski!
6. Młodzież na szańce!
Cierpi Pan szczególnie: „Najboleśniejsze było to, że w murach tego budynku rzadko, aż za rzadko, mówiło się o patriotyzmie”. Ale gdyby nawet mówiono, to czy mówiono by na pewno sensownie?
Chlubi się Pan „Odrowążem”, że gimnazjum „zorganizowało specjalne grupy harcerskie dla rozklejania ulotek, nawołujących do głosowania na PSL Mikołajczyka, agitowało po domach przeciwko zdrajcom, zrywało plakaty” .Kto do takich rozgrywek politycznych wykorzystywać chciał młodzież i zapewniał ją, że to w imię patriotyzmu? Nie dziwi więc, że władza szybko zakończyła żywot tej szkoły! Czy nie dało się takiego końca przewidzieć? Młodzież to kwiat! A młodość... chmurna, i...durna! Tak! Jak łatwo da się ją wyprowadzić na ulice... A często nie ma ona własnych, osobistych przemyśleń! Wystarczy dobry orator, żeby nie powiedzieć: elokwentny prowodyr, aby wzniecić poryw. Jak łatwo wtedy o tragedię! Czy to patriotyzm? Wajda w filmie „Katyń” przedstawia taką właśnie sytuację! Dokąd chciano doprowadzić tę młodzież? Do grobów? I znów: bo „Naród to ziemia i groby”? Chciano się nią wyręczać w grach politycznych? A jeszcze do tego poeci wciąż mamią rymami! Tymczasem potrzebne jest szkiełko i oko właśnie! Bo najcenniejszym dobrem jest życie, a nie groby!
Ze smutkiem wspomina Pan rok 1968: „Młodzież nie zareagowała żadną akcją, była głucha na apele starszych kolegów”. A powinna była zareagować? Co miałaby zademonstrować? Czyich interesów stać się orędownikiem? A kto to byli ci „starsi koledzy”?
7. Religia w szkole
Ubolewa Pan nad kasacją religii w szkołach. Niepotrzebnie! Niech religia pozostanie w salkach katechetycznych przy kościołach! To doskonałe rozwiązanie! Tak było za naszych czasów i było dobrze! Religia to przecie nie nauka! Co najwyżej doktryna, jeśli nie mitologia. Nie w szkołach jej miejsce! Ale, jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi... Katecheta w szkole otrzymuje wypłatę za etat!
www.youtube.com/watch
A my ówcześnie w szkole, przecie niemal jeszcze dzieci, już mieliśmy sensowne przemyślenia na ten temat. Takie, które dzisiaj dla nas dorosłych, czy wręcz starych, pozostają nadal sensowne i aktualne! I z tego też możemy być do dziś dumni, że ta własnie szkoła sprzyjała takim mądrym i dojrzałym przemyśleniom! Oto sens tych szkolnych przemyśleń:
„Wszyscy chodzący do szkół, pobierają w nich nauki, przyswajają sobie wiedzę, poznają prawa przyrody, hipotezy, teorie itd. I ta wiedza nie powoduje oczywiście wśród uczniów żadnych podziałów. Dopiero poza sferą nauki powstają dylematy i niewiadome. I podziały! Bo właśnie te dylematy i niewiadome dzielą adwersarzy na tych wierzących, którzy twierdzą (! właśnie :-)), że istnieje siła sprawcza (byt samoistny) i na ateistów, czyli (też) wierzących (sic!), że taka siła nie istnieje. Tak więc wiedza nas łączy, a wiara (rozumiana szerzej: ateizm jako wiara) dzieli, sugerując określony światopogląd. I niech tak będzie. Bo swych racji żadna ze stron nie zdoła udowodnić. Po prostu szanujmy, czy tolerujmy się nawzajem! Naukowiec porusza się w sferze wiedzy, co nie przeszkadza mu w dziedzinie wiary przyjąć jedną z dwóch możliwości i żadna logika nie będzie naruszona! Wiara nie leży w sferze dowodzenia! Religia natomiast, w odróżnieniu od wiary, to już kościół, instytucja! I bywa często, że jest niezbyt konsekwentnie związana z kanonami głoszonej wiary.”
8. Ślązak-Patriota
Wyrwał się Panu taki lapsus o Pawle Dubielu: „pochodził ze znanej nie tylko w Chorzowie, rodziny śląskiej, ale przede wszystkim czuł się Polakiem. Śląsk był tylko jego miejscem urodzenia.” Polak, a tylko się tu na Śląsku urodził? I mówi Pan to tu, na Śląskiej ziemi? Zwraca się Pan do Ślązaków właśnie? Oni jednak na szczęście wiedzą swoje! Ślązak przecie jest wielopokoleniowym, rdzennym mieszkańcem tej ziemi! To jest jego ziemia! To jest Dubiela ziemia! To jest jego Ojczyzna, a nie tylko przypadkowe miejsce urodzenia!
9. Gramatyka Profesorów
Ciepło wyraża się Pan o Profesorze Gurgaczu, choć z niewiadomych powodów kwestionuje Pan gramatykę:„nauczył nas literatury solidnie, choć trochę gorzej było z gramatyką”. Oj! Czy aby opinia ta nie wynikała z osobistych kłopotów Pana w tej dziedzinie.:-)? Ja tego tak nie odczułem. Do dziś swobodnie żongluję większością pojęć z gramatyki, poznanych u Profesora. Tu dopowiem rzecz ważną: nie tylko „nauczył nas literatury solidnie”, ale zdołał w tych niesprzyjających czasach przekazać nam ducha „chrzanowszczyków”
(www.slowak-tpd.pl.tl/6-.--Chrzanowszczycy.htm), kultywowanego przez wiele już pokoleń polskich polonistów i humanistów! A to wielka sprawa!
10. Imię szkoły
Wygrał Pan batalię o imię szkoły ...Dyrektor Paweł Misz - skłaniał się ku Śniadeckim. Z rezerwą też odniósł się do mego wystąpienia. Byłem wtedy młodym, zapalczywym nauczycielem - polonistą i nie dawałem za wygraną. Przeżyta niedawno przeze mnie na Lubelszczyźnie okupacja owocowała nadmiernym poczuciem polskości, obcy mi był natomiast naukowiec, który na świat patrzył przez "szkiełko i oko", pociągał natomiast bez reszty wulkan patriotyzmu, jakim był Juliusz Słowacki. Miałem szczęście, poparł mnie bowiem mój polonista profesor Franciszek Gurgacz, nauczyciel i wychowawca Premiera Jerzego Buzka, człowiek wielkiego serca, dusza człowiek, rasowy nauczyciel ojczystej literatury. Opracowany przez Niego memoriał, uwzględniający wszystkie moje argumenty, zadecydował o naszym zwycięstwie.
12 grudnia 1958 roku w sali gimnastycznej odbyła się wyjątkowa uroczystość nazwania naszego Liceum imieniem Juliusza Słowackiego.
11. Znamiona patriotyzmu
Panie Profesorze! Czy tylko poezja może być nośnikiem poczucia polskości i patriotyzmu ? A w szkiełku i oku , więc w logice, mądrości, pracy, budowaniu, tworzeniu czegoś dla wspólnego dobra, już tego nośnika się Pan nie doszukuje? Czy Pańskie „nadmierne poczucie polskości” nakazywało odrzucać nauki ścisłe, logikę, racjonalizm? Do czego to może prowadzić!? Zwłaszcza współczesnych! Protestuję wobec takiej interpretacji Patriotyzmu! Chyba Pan to pojęcie zasadniczo zawęził! Jest ono u Pana anachroniczne! Jeśli tak Pan wychowywał młodzież, to pewnie ona „wiedziała swoje”! I Panu się też nie dała omamić! Na szczęście! Nie do końca więc przejął Pan schedę po Profesorze Gurgaczu! Zatracił Pan ducha racjonalizmu, jaki w naszej szkole panował w tamtych czasach. Jak odbiera więc tamte czasy dzisiejsza młodzież, jeśli ma do dyspozycji tylko Pańskie wspomnienia i interpretacje? Szkoda jej! Wychowywanie w obrzydzeniu do własnej przeszłości i historii? Do PRL-u właśnie? Czy to może zapewnić ciągłość pokoleń i kontynuację trwania Narodu? Może lepiej było jednak zostać przy Śniadeckich i szkiełku i oku? Byłoby więcej racjonalizmu?
(dodano 4.06.08.) A czy nie bardziej nawet na patrona chorzowskiej szkoły nie nadawałby się Prezydent Ignacy Mościcki, który jako inżynier chemik, autentycznie związany był z Chorzowem, budując tu w okresie międzywojennym zakłady chemiczne "Azoty"? Mieszkał w tym okresie nawet w pobliżu tej szkoły, w pałacyku na narożu ulicy Powstańców i Zjednoczenia (po wojnie siedziba ZNP, a teraz prywatna lecznica).
12. Ciągłość pokoleń
Jaka mentalność każe dziś tak nienawidzić historię i przeszłość pokoleń? Czy to może działanie z premedytacją pod hasłem (przykryciem) rzekomej prawdy historycznej? Aby burzyć spójność Narodu? To też trzeba mieć na względzie!
Kiedy w 1918 roku Polacy odzyskali niepodległość po przeszło wiekowej niewoli, to choć byli z 3-ch zaborów, o 3-ch różnych opcjach, oddziaływaniach, tradycjach, kulturze, to jednak zaczęli budować wspólnie, a nie rozpoczęli od rozliczeń, kto komu służył i dla jakiego państwa pracował w przeszłości! (Np. Borchardt "Znaczy kapitan")
A dziś, choć ta raptem kilkuletnia przeszłość wojenna wydawała się znacznie prostsza i oczywista w rozliczeniach, wobec przeszło stuletniej niewoli zaborów, to jednak... zrobiono prawie wszystko, żeby ten Naród poróżnić, skłócić doszczętnie. Czy ktoś celowo nie podpala naszej Ojczyzny?
Nawet przelana za ojczyznę krew zaczęła mieć barwy polityczne! Okazało się, że nawet wojsko polskie może być słuszne i niesłuszne. To jest haniebne! Zafundowano nam dwie Polski, dwie władze... no ale do tego były potrzebne dwa Narody! Kiedy już można było demonstrować tę drugą Ojczyznę i ten drugi Naród, zaczęto tworzyć konkurencje: założono konkurencyjne harcerstwo, konkurencyjne związki studenckie, zawodowe, nauczycielskie itd. itd. I to podobno w imię patriotyzmu? Dla odcięcia się od przeszłości? Bo się okazało, że dotychczasowi Polacy to już tylko PRL-owcy, a nie Polacy!?
13. Rola Kościoła
Prymas Tysiąclecia, Kardynał Stefan Wyszyński przez cały okres PRL-u zdawał sobie sprawę, że dla zachowania spokoju społecznego, należy iść z komuną na ugodę, co też starał się czynić. Nie znalazł jednak uznania w Watykanie, który za największe zagrożenie Świata uważał ateizm sowiecki i walkę z nim jako pierwszy swój cel. W myśl tej zasady węgierski kardynał Minchenti doprowadził do rzezi w 1956 roku w Budapeszcie. Karol Wojtyła też kontynuował myśl konfrontacyjną Watykanu. Został dostrzeżony przez CIA. Stał się wykonawcą polityki USA wobec ZSRR! Przecież dziś nikt nie kryje, że dolary dla wspomagania antykomunizmu szły do "Solidarności" poprzez Watykan! Tak właśnie widziano z zewnątrz (od strony CIA) rolę tego, wydawało się skądinąd, społecznego, związkowego ruchu. Kardynał Wyszyński, póki żył, próbował w tym złym okresie napominać i łagodzić emocje, nauczając: największą cnotą jest miłość, a także roztropność i rozwaga. Gdy Go jednak zabrakło, zabrakło także w Narodzie głosu miłości i rozsądku. Nauki Prymasa nie przebiły się przez podsycaną nienawiść. Okazały się głosem wołającym na puszczy. I zaczął się okres szaleństwa żądzy zemsty i odwetu, okres podziałów, już nie na my i oni, ale na "słusznych" i "niesłusznych" Polaków. I niestety, działania na rzecz rozbijania jedności naszego Narodu i Państwa! I tak to trwa do dziś!
14. Skutki obrzydzania historii Narodu
Jakimi to „Cieniami PRL” będzie nas straszył dziś red. Wildstein?
A czy publiczna wypowiedź jakiegoś lokalnego dzisiejszego notabla: „Taniec ludowy pachnie „Cepelią””, tchnie właściwym stosunkiem do własnej historii? Wszystko doszczętnie musi być zohydzone? Nawet "Cepelia" okazała się "niesłuszna"?
Kto wziął odpowiedzialność za takie poróżnianie Narodu? Czy nikt z „prawdziwych” patriotów nie czuje się inspiratorem tych poróżnień i nie czuje się winowajcą? Czy to nie zbrodnia wobec Narodu!? Dziwimy się, że dzisiejsza młodzież jest niepatriotyczna? Oto żniwo! Co zrobiliśmy z tym patriotyzmem? My, starzy! Nauczyciele! Wychowawcy młodzieży! Co z korzeniami? Co z przeszłością, jakakolwiek by ona nie była? Co z wspólną historią? Czy Pan, Panie Profesorze dobrze wychowywał swych uczniów na patriotów? Ile pokoleń musi minąć, aby ci, którzy wyrośli z tej ziemi, poczuli się znów wspólnotą, jednością, Narodem, Rodakami?
15. „Ogłupiani” PRL-owcy
Nas, uczniów tej szkoły z czasów PRL-TPD, obrzucono błotem, potraktowano nas jako gorszych, bo ogłupionych przez komunę Polaków, PRL-owców. O biada wam!
Ale skutki ogłupiania poza naszą szkołą są jednak powszechne i poważne. Współcześni, o dziwo, traktują te skutki nawet bez zmartwienia, zatroskania czy pretensji. Największe oficjalne zmartwienie polityków i mediów sprowadza się do tego, czy w święta narodowe Rodacy wywieszają flagi, jako rzekomy wyznacznik patriotyzmu!
Oto, ważny dzisiejszy przywódca polityczny mówił w1987 roku: „...husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa? Jak wyzwolić się od tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od narodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło - ponuro - śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to niemoralność - takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać... Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski - tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem. Tak, polskość kojarzy się z przegraną, pechem, z nawałnicami. I trudno, by było inaczej.”
Ten sam polityk nieco później, 13.06.1992 roku na swojej rodzinnej ziemi, jakby przeczuwając dzisiejszą historię Kosowa,do uczestników Kongresu wygłosił programowe przemówienie zatytułowane: "Pomorska idea regionalna jako zadanie polityczne". Przedstawił w nimprogram pełnej autonomii Pomorza (Kaszub), które winno posiadać nie tylko własny rząd, ale i własne wojsko i własny pieniądz.
Panie Profesorze! Czy to też skutki PRL-owskiego ogłupiania i braku patriotyzmu? A może tak? Niestety, tak. Na pewno tak.
Czy absolwenci naszej szkoły też tak sądzą, jak ten ważny współczesny polityk, o korzeniach "solidarnościowych"? Zapytajmy ich, a dowiemy się zaraz o żniwie, jakim zaowocowały przemiany, też mentalności.
16. „Restrukturyzacja” Ojczyzny
Kiedy już odzyskaliśmy wolność po 1989 roku i przestaliśmy być tym zohydzanym przez Pana „PRL-em”, do dzieła wzięli się nowi „patrioci”. Oni zamierzali zburzyć wszystko, co pozostało po PRL. Kto ich tak ukształtował? Zaczęliby od Pałacu Kultury w Warszawie. Bo to pomnik niechlubnej przeszłości? Podobno szpeci Warszawę? Żeby było śmieszniej w tej nienawiści, a pewnie nie wszyscy wiedzą, że radzieccy architekci brali nauki w USA, gdzie nauczyli się budować takie wysokościowe gmachy - Ciekawe, czy poszłoby tak łatwo z obrzydzanymi blokowiskami, w których mieszka do dziś zapewne połowa Polaków? A co z kościołami, wzniesionymi z powojennych ruin przez komuchów właśnie? Wstydliwy temat? A co z Zamkiem Królewskim w Warszawie!? Wszak to pomnik Gierka! I pomyśleć, że to wszystko, to właśnie PRL! Dziś wyszydza się tych, którzy ważą się głosić pozytywne opinie o tym okresie. Ci, którzy przeżyli ten okres osobiście, dowiadują się dziś, (wręcz muszą to przyjąć do wiadomości!), jak im wtedy było źle! Że na śniadanie do szkoły dzieci musiały zabierać butelkę octu! I pomyśleć, że przeżyliśmy ten okres w niezłym zdrowiu! I nie na śmietnikach.
Ale znacznie łatwiej poszło zniszczenie zupełnie nieźle prosperującego przemysłu! Nowi „ekonomiści” wyperswadowali nam, Polakom, że dobro, które posiadamy, praca wielu pokoleń naszych Rodaków, jest tylko tyle warte, ile kto chce za nie zapłacić! Dalej więc zadłużać zakłady pracy, obniżać ich wartość... i w glorii prawa, na oczach osłupiałego Narodu, oddawać w prywatne ręce za przysłowiowy grosz! Resztę już wiemy!
http://europa.eu/index_pl.htm
A oto fragment traktatu akcesyjnego Polski do UE, ws restrukturyzacji polskiego hutnictwa:
http://eur-lex.europa.eu/pl/treaties/dat/12003T/pdf/pl055_l236.pdf
(szczególnie od strony 948-, a zwłaszcza haniebne postanowiena na stronie 951)
Protokół nr 8 w sprawie restrukturyzacji polskiego hutnictwa żelaza i stali-
7. W okresie od 1997 do 2006 r. Polska obniży zdolności produkcyjne netto o minimum 1 231 000 ton …Obniżenie zdolności produkcyjnych mierzone jest wyłącznie na podstawie trwałego zamknięcia instalacji produkcyjnych przez ich fizyczne zniszczenie w taki sposób, iż instalacje te nie mogą zostać przywrócone do użytku. Ogłoszenie upadłości spółki z sektora hutnictwa nie kwalifikuje się jako obniżenie zdolności produkcyjnych.
"...od początku lat 90-tych na kolejnych rządach usiłuje się wymusić program restrukturyzacyjny, który przewidywał będzie: trwałą likwidację potencjału produkcyjnego poprzez ograniczenie produkcji i likwidację części hut oraz masowe zwolnienia."
Czy to ta oczekiwana wolność? A może patriotyzm? Panie Profesorze! Możemy dziś zestawić Pańskie frustracje PRL-owskie i dzisiejsze, „wolnych” już Polaków. Będzie problem! A może szyderczy śmiech?!
17. Czy „lud tak chciał”?
I pomyśleć, że ci właśnie ideolodzy, którzy tak rozprawili się z naszą gospodarką, doszli do władzy dzięki spontanicznemu, 10-cio milionowemu społecznemu ruchowi „Solidarność”! Ruch ten wyrósł z pragnienia poprawy bytu mas! A więc z natury swej był lewicowy, socjalistyczny! Nigdy nie zaakceptowałby bezrobocia! Obalił komunizm w Polsce i podobno na świecie. A runął jak te mury Jacka Kaczmarskiego , gdy tylko od siły tego ruchu otrzymali władzę „doradcy”, „uzdrowiciele”, działacze, politycy, liberałowie, profesorowie... żądni władzy antagoniści PRL. Został brutalnie odarty ze swoich ideałów i marzeń! A masy oczekiwały niewiele... Dla nich „wolność” to był godny byt... Zawiodły się... „Miałeś chamie złoty róg”? Nikt się dziś nie użala, nie gra larum... Dzisiejsi związkowi „działacze” postsolidarnościowi próbują ratować twarz różnymi środkami zastępczymi. Czy to może przywrócić wiarę w ideę? Wszystko przepadło! Wolna Polska? Ale jaka? To poetyckie pytanie? Nie tylko... nie tylko... Dla jednych to "pamięć ziemi i grobów ojczystych", dla innych "chleb powszedni", a dla jeszcze innych... "władza" lub po prostu "kasa"! "Doradcy" w ciągu kilkunastu lat zdołali ograbić Naród i Państwo! Przeszło 2 miliony Polaków nie ma pracy, wielu szuka przetrwania na śmietnikach. O hańbo! A "politycy" uważali, że wystarczy obalić komunizm, aby natychmiast zapanowała ogólna szczęśliwość! Mówią, że ktoś musiał ponieść koszty transformacji! A czy zapytali tych, którzy ich do władzy wynieśli i najbardziej odczuwają teraz te koszty? Ale po co ich teraz pytać, kiedy już władza osiągnięta? Kto będzie z tłumem rozmawiał? Oni ludzi pracy na ten los po prostu skazali! Zdradzili?
IV Zakończenie
Dlatego właśnie podjąłem tę polemikę, aby dzisiejszych młodych ludzi spróbować uwolnić od rozpowszechnianych niezdrowych mitów i zakłamań! Aby spojrzeć na przeszłość refleksyjnie. Wszak „nie wszystko było takie złe” i nie zawsze białe jest białe, a czarne-czarne! Bywają odcienie i kolory... I to wszystko też nasza, Polaków, historia. Media stały się dziś właścicielem i kreatorem (!) "prawdy". To też jest cząstka patriotyzmu, aby nie poddać się indoktrynacji przez media. Od historii nie da się uciec, mimo usilnych prób zakłamania. Na tym też polega patriotyzm, aby zachować ciągłość historyczną pokoleń, jaka by ona nie była, ich tradycji; to właśnie jest Naród!
Nasza szkoła w tamtych uwarunkowaniach dzielnie i skutecznie tę misję wobec nas wypełniła. Jesteśmy z niej dumni! I trwa w nas jej oddziaływanie i odporność na indoktrynację do dziś!
Nastaje okres wzajemnej tolerancji, rozmywa się definicja narodowości. Ale... ziemia ojców pozostaje nadal aktualna! My wszyscy, w różnym okresie, w różnych uwarunkowaniach, kończyliśmy jakieś szkoły, wychowywano nas w jakimś duchu, wspólnocie, oddziaływaniu tradycji, więzach krwi, uczono nas jakiejś kultury! W tym wszystkim wzrastaliśmy! Pojęcie patriotyzmu, choć zweryfikowane, zracjonalizowane, przecie nadal będzie miało konkretny wymiar i nie jest dziś żadnym anachronizmem. Pojęcie "Europejczyk" tych cech w ogóle nie mieści. To jest inna kategoria! Zresztą Europejczykami, mieszkańcami tej Ziemi, byliśmy zawsze, a połączenie w UE, czy otwarcie granic, nic tu nie wnosi. Jednak przecie różnorodność kultur, języków, tradycji pozostanie...
Po tylu wywodach, analizach, przeciwstawianiu stanowisk, stawianiu pytań, wreszcie z bagażem osobistych doświadczeń, kiedy drogowskazy wskazywały kierunki przeciwne, czy teraz moglibyśmy zdefiniować pojęcie patriotyzmu, Ojczyzny, korzeni, kolebki, żeby uwzględnić racje wszystkich, a nasza definicja byłaby współczesna, rzeczowa, jednoznaczna, ponadpaństwowa (!), praktyczna, wolna od patosu?
Nowakowski Andrzej
Chorzów, dnia 11 lutego 2008 roku.
Myślę, że to wersja ostateczna, ale wciąż coś zmieniam, dodaję...
Liczę na sensowną ocenę przez zainteresowanych. Proszę o komentarze, bardziej nawet o te krytyczne, polemiczne!
Dość znaczne zmiany wprowadziłem 2 marca 2008 r.
Kolejne 6 marca 2008 r.
Ciąg dalszy na "Komentarze do "Kontrowersji""
slowak-tpd.pl.tl/3-.--Komentarze-.htm