Liceum Ogólnokształcące nr 1 TPD w Chorzowie w latach 1950-1958
  13.28. Gala Muzyczna
 
GALA MUZYCZNA

Krzysztof Penderecki 23 listopada 2013 roku skończył 80. lat!



Z tej okazji w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w sobotni wieczór odbył się niezwykły urodzinowy koncert, podczas którego zabrzmiały cztery utwory wybitnego kompozytora. Uroczystość rozpoczął „Tren ofiarom Hiroszimy” na 52 instrumenty smyczkowe w wykonaniu Sinfonii Varsovii pod kierunkiem Krzysztofa Urbańskiego, jednego z najwybitniejszych młodych polskich dyrygentów, robiącego ogromną światową karierę. Utwór  został wyróżniony nagrodą na Międzynarodowej Trybunie Kompozytorów UNESCO.
               Ponadto skrzypaczka Anne Sophie Mutter ( dla której kompozytor napisał m.in. II Sonatę, Koncert na skrzypce i kontrabas oraz La Folia na skrzypce solo) w duecie z Romanem Patkolo - kontrabas, brawurowo wykonała Duo Concertante wzbudzając zachwyt i owacje publiczności.
               Następnie Concerto Grosso na 3 wiolonczele wykonali wiolonczeliści Daniel Mueller Schott, Arto Noras i Iwan Monighetti.
               Na zakończenie w Operze Narodowej rozbrzmiewało Wielkie Oratorium "Credo" poprowadzone przez  Walerego Gergiewa. Wspaniała muzyka, anielskie głosy chłopców z Warszawskiego Chóru Chłopięcego, który towarzyszył artystom wraz z dwom innymi chórami,  przeniosły słuchaczy w inny wymiar.

"Tren - Ofiarom Hiroszimy" powstał w okresie, kiedy Krzysztof Penderecki fascynował się awangardą. I wzbudził niemałe kontrowersje, gdyż krytycy zarzucili młodemu kompozytorowi, że użył instrumentów niezgodnie z ich przeznaczeniem. Sam  twórca jednak rzadko odnosił się do tych uwag.

- Trudno wyobrazić sobie większe wyróżnienie niż zaproszenie od Maestro Pendereckiego - wspomina Krzysztof Urbański. - Nie dość, że mam okazję w  tak wyjątkowym dniu stanąć za pulpitem dyrygenckim, to jeszcze na scenie spotkam się z moimi muzycznymi idolami. W tym ze skrzypaczką Anne Sophie Mutter.

 

- Utwór wykonuję dość często, bo uważam go za jedno z największych arcydzieł muzyki w ogóle - wyznaje Krzysztof  Urbański. - To, w jaki sposób Penderecki zastosował techniki barokowe i jak logicznie go skonstruował - to wszystko wzbudza mój ogromny podziw. "Tren" trwa zaledwie osiem i pół minuty, ale kształt i dramaturgia kompozycji są doskonałe. I choć wszystko tu jest precyzyjnie zaplanowane, czasami słychać w nim chaos.

Do udziału w jubileuszowym koncercie dyrygent Krzysztof Urbański został zaproszony przez Elżbietę Penderecką. - Wydaje mi się, że chyba nawet wiem skąd ten wybór - śmieje się artysta. - Pamiętam, że kiedy jeszcze byłem  studentem , to zostałem poproszony o poprowadzenie koncertu edukacyjnego dla dzieci. Na tym koncercie była wykonywana muzyka polska XX wieku, m. in. "Tren - Ofiarom Hiroszimy". Na jednej z prób była pani Penderecka i z tego, co się dowiedziałem później, bardzo jej zaimponowałem, bo poprowadziłem  cały utwór z pamięci.

 

Poniżej:  zaproszenie na koncert ku czci 80-tych urodzin Maestro Krzysztofa Pendereckiego 23.11.2013.:
http://www.youtube.com/watch?v=HUpfmznbgyM   (8:34)

                                                      
                                                                *****


6 i 9 sierpnia 1945 roku zrzucono na Hiroszimę i Nagasaki bomby atomowe. Piloci, którzy to uczynili, byli w tym celu szkoleni przez 6 miesięcy, aby śmiercionośne bomby trafiły w ściśle określone miejsca.
O godzinie 8:16 Hiroszimę dosięgła zagłada... Na wysokości 565 m nad miastem eksplodowała bomba o wdzięcznej nazwie "Little Boy". Z oślepiającym błyskiem pojawiła się ognista kula, która błyskawicznie powiększyła objętość – w ciągu sekundy jej średnica wynosiła już 280 metrów. Piekielna temperatura sięgająca 300 000 stopni Celsjusza stopiła wszystko w promieniu 300-400 m – w tym także wszystkich ludzi, którzy się znajdowali blisko centrum wybuchu. W odległości kilometra ciała ludzkie paliły się żywym ogniem. Nawet ci, którzy znajdowali się 3,5 kilometra od miejsca eksplozji, doznali dotkliwych oparzeń.

    Później pojawiła się fala uderzeniowa. Gnając z prędkością 800 do 1500 km/h, zmiatała wszystko na swej drodze, zrównując z ziemią każdy budynek w promieniu dwóch, trzech kilometrów. Trzynaście kilometrów kwadratowych zabudowy po prostu zniknęło. Po pewnym czasie na konające miasto spadł ciężki, czarny, radioaktywny deszcz. Gigantyczny grzyb dymu i pyłu uniósł się na wysokość piętnastu kilometrów i był długo widoczny jeszcze z odległości sześciuset kilometrów od miejsca eksplozji.

Bomba atomowa, która spadła na Hiroszimę, miała siłę dwudziestu kiloton, a więc 20 000 ton trotylu. W jednej chwili zabiła 78 000 ludzi. Blisko 40 000 ludzi doznało ciężkich ran. Najgorsze jednak były późniejsze skutki atomowego uderzenia. W ciągu pięciu lat na chorobę popromienną zmarło w samej Hiroszimie około ćwierć miliona osób, w tym do grudnia 1945 roku około sześćdziesięciu tysięcy. Wielu ludzi, z trwałymi oparzeniami i mocno napromieniowanych, zmarło jeszcze później. Wszyscy mieszkańcy Hiroszimy oraz Nagasaki, którzy zostali dotknięci potwornymi skutkami wybuchu bomb atomowych, nazwani zostali „Hibakusha”.








Plik:Atomic cloud over Hiroshima.jpg

Plik:Japan map hiroshima nagasaki.png



http://www.tajemnicamilosci.pl/images/stories/hiroszima_grzyb.png


Braterska miłość bez granic. Oto jedno z najbardziej wzruszających zdjęć w historii

niewiarygodne.pl 19.10.2012 11:10

 Ten mały chłopiec jest świadkiem jednej z największych katastrof w dziejach. Stoi dumny  i wyprostowany, a na plecach niesie małe dziecko. Choć nic na to nie wskazuje, chłopiec właśnie dokonuje czynu świadczącego o ogromnej sile ducha. Mimo młodego wieku potrafi zachować godność w obliczu tragedii. Chociaż cały świat właśnie zawalił się mu na głowę.


(fot. AP / Joe O'Donnell)

Kiedy 6 sierpnia 1945 roku Amerykanie zrzucili bombę atomową na Hiroszimę, nikt do końca nie przewidział skutków tej katastrofy. Nawet 100 tysięcy zabitych, jeszcze więcej poparzonych i cierpiących na choroby popromienne, głód i chaos panujący w mieście. Takimi zjawiskami skończyła się próba szybkiego zakończenia wojny przez Stany Zjednoczone.
To jednak nie był koniec i zaledwie trzy dni później Amerykanie zrzucili kolejną bombę, tym razem na Nagasaki. Zginęło 75 tysięcy osób, znacznie więcej zachorowało w późniejszych latach na chorobę popromienną i różne nowotwory. Z chorych matek rodziły się chore dzieci. Co najstraszniejsze, jak zawsze ofiarami byli głównie cywile. Jedną z osób poszkodowanych w katastrofie był chłopiec przedstawiony na fotografii.

Choć jego imię i nazwisko pozostają nieznane, wiemy o nim sporo. Dziecko miało około 10 lat i uratowało się z katastrofy. Niestety, w wyniku nalotu zginęli wszyscy jego bliscy. Osierocony chłopiec przetrwał wraz z młodszym bratem, którego nosił przywiązanego na plecach. Dziecko miało pochyloną głowę i wydawało się, że bardzo mocno śpi. Jego starszy brat, wyprostowany, bosy i z poważną twarzą, przyszedł w pobliże stosu pogrzebowego, na którym palono zwłoki ofiar katastrofy.
Czekał tak kilka minut, gdy w końcu podszedł do niego mężczyzna w białej masce, odpowiedzialny za palenie ciał. W ciszy zaczął zdejmować przymocowanego do pleców chłopca martwego młodszego braciszka. Wziął je za ręce i nogi i położył na stosie. 

Autorem zdjęcia przedstawiającego tamtą sytuację jest Joe O'Donnell, fotograf pracujący dla amerykańskiej piechoty morskiej. Gdy w 1945 wysłano go do Hiroshimy i Nagasaki, by dokumentował zrzucenie bomb oraz amerykańską okupację, miał zaledwie 23 lata. W pobliżu zniszczonych nalotem miast spędził aż 6 miesięcy. Tamte wydarzenia trwale zapisały się w jego pamięci.

O'Donnell widział także całą sytuację i obserwował zachowanie chłopca, który przyniósł swojego braciszka, by spalić jego ciało. Gdy dziecko spoczęło na stosie, chłopiec stał w bezruchu i obserwował płomienie. Jego twarz pozostała niewzruszona, widać było tylko, że mały bohater zagryza dolną wargę tak mocno, że aż zaczęła krwawić. Później odwrócił się i odszedł w milczeniu.

Nietrudno się dziwić, że zmarły w 2007 roku O'Donnell po zobaczeniu takich scen, stał się gorącym przeciwnikiem bomby atomowej. Nie stało się to jednak od razu. Wcześniej długo przeżywał wydarzenia, których był świadkiem. A miał co wspominać. W czasie swojego pobytu w Japonii bardzo zaangażował się w projekt. Na początku używał jeepa, by przemieszczać się po okolicy, ale przestało mu to wystarczać. Skończyło się tym, że O'Donnell handlował papierosami, by wypożyczać konia. Dzięki temu mógł dotrzeć do miejsc, gdzie samochód nigdy by nie dojechał.

Przeżycia w Hiroszimie i Nagasaki miały duży wpływ na fotoreportera. Po powrocie O'Donnell oczywiście wysłał komplet zdjęć do Waszyngtonu, a dla siebie zachował kopie. Długo jednak nie mógł się przemóc, by je obejrzeć. Negatywy fotografii schował w kufrze na strychu i zabronił rodzinie je ruszać. Chciał zapomnieć o tym, co widział: poparzonych ciałach, głodujących dzieciach jedzących zepsute jedzenie, widoku i zapachu krwi. Nie udało mu się, bolesne wspomnienia powróciły w 1989 roku, kiedy mężczyzna zachorował na depresję.

W 1995 roku przemógł się, napisał i wydał książkę o tamtych wydarzeniach zatytułowaną: "Japan 1945, Images From the Trunk" [Japonia 1945, obrazy z kufra]. Zaczął wystawiać fotografie dokumentujące skutki nalotów na Nagasaki i Hiroszimę oraz udzielał odczytów dotyczących niebezpieczeństwa wynikającego z używania broni atomowej. Mimo że bardzo kochał swój kraj, nie mógł zrozumieć, jak Ameryka potrafiła uczynić coś tak okrutnego. Jednocześnie fotoreporter był świadom, że Japończycy również nie należeli do niewinnych. "Japońska armia zrobiła wiele strasznych rzeczy w Chinach czy Korei. Ale czy nikt nie mógł zrozumieć, że małe dziecko nie zrobiło nic złego? Dzieci i ich matki nie zasłużyły na śmierć".

Niestety nie wiemy, co stało się z chłopcem po katastrofie i czy udało mu się odnaleźć w nowym świecie, w którym znalazł się zupełnie sam. Dzisiaj opinie o słuszności zrzucenia bomby na dwa japońskie miasta są podzielone. Niektórzy uważają, że decyzja ta rzeczywiście przyspieszyła zakończenie II wojny światowej i w konsekwencji zapobiegła śmierci o wiele większej liczby niewinnych osób. Innego zdania był Joe O'Donnell, który kategorycznie mówił: "To nie było słuszne w 1945 roku. To nigdy nie będzie słuszne".

Trudno nie przyznać mu racji.

(mk/ac)



Czy da się przedstawić muzyką, dźwiękami te wydarzenia ? Krzysztof Penderecki spróbował, jak mu serce i talent nakazywały. Doceńmy! Podziwiajmy! Wsłuchując się, niech nasza własna wyobraźnia stworzy bezmiar tragedii, jaką człowiek zgotował człowiekowi.

 


Ofiarom Hiroszimy - Tren (albo 8'37'')

W latach 1959-61 Penderecki komponuje utwór, który ma być buntem przeciwko ''trendom'' obowiązującym w awangardzie lat 50. Na partyturze napisze 8'37'', bo tyle ma trwać wykonanie tego utworu. Ale po wysłuchaniu zmienia tytuł na ''Ofiarom Hiroszimy - Tren'' i wysyła do burmistrza Hiroszimy list z dołączoną partyturą i nagraniem utworu. Pisze w nim:

''Niech tren wyrazi mą głęboką wiarę w to, że ofiara Hiroszimy nigdy nie będzie zapomniana i stracona, że Hiroszima stanie się symbolem braterstwa ludzi dobrej woli''.

 

"Blisko dziewięciominutowy "Tren" rozpoczyna się klasterem wszystkich instrumentów w najwyższym rejestrze - pisze Jan Topolski w omówieniu utworu - po kilkudziesięciu sekundach ustępuje on miejsca po pauzie aleatorycznym figurom z (...) W piątej minucie ponownie pojawiają się rzadkie faktury jeszcze bardziej gwałtownych brzmień - wyraźniejsze staje się stukanie po pudle, gra przy podstawku i mostku. Wreszcie ostatnie dwie minuty "Trenu" - to znów klaster w pełnej krasie, z grą ściszeń i pogłośnień, dodanym tremolem i zmianami rejestrów".

 Dyrygenci, wykonawcy widząc partyturę ''Trenu'' patrzyli na kompozytora jak na wariata i odmawiali grania tego utworu. Jego pierwsze wykonania wymagały od Pendereckiego wielu negocjacji, tłumaczenia idei i tłumaczenia jak mają wykonywać zapis nutowy: planowane wykonania w Rzymie i w Kolonii (całkiem postępowych ośrodkach muzycznych) ulegały opóźnieniu. Co ciekawe, zespół, który raz wykonał ''Tren'', wykonywał go ponownie z coraz większą pasją i zaangażowaniem.



Poniżej:  Sam Maestro dyryguje Trenem (na innym koncercie)(fragment):
Czy APIS pamięta, jak kiedyś, wiele lat temu w Filharmonii w Katowicach słuchaliśmy tego właśnie utworu? (Siedzieliśmy w ostatnim rzędzie)


http://www.youtube.com/watch?v=v9wA9ajhWsY   (3:47)
                                                  

 
*****


                                                  

Jubileuszowy koncert 23.11.2013. rozpoczął  właśnie tren ku pamięci ofiar Hiroshimy, dyrygowany przez Krzysztofa Urbańskiego, młodego polskiego artystę, już światowe odkrycie:

 

 

 



Recenzja do poprzedniego wykonania: Batuta Urbańskiego wyczarowała całkiem nowe brzmienia z dzieła Pendereckiego
Hamburg. Krzysztof Urbański wydobył z Orkiestry Symfonicznej NDR wielogłosowy, wstrząsający i pełen rozpaczy lament. Tren ofiarom Hiroszimy Krzysztofa Pendereckiego na 52 instrumenty smyczkowe trwa tylko osiem i pół minuty, przekazuje jednak w pełni poczucie beznadziei świata w obliczu zrzucenia pierwszej bomby atomowej na zamieszkałe miasto. Urbański, młoda gwiazda polskiej dyrygentury, precyzyjny i pełen ekspresji, umiał dobrać sugestywne gesty, dzięki którym wyczarował z utworu Pendereckiego całkiem  nowe brzmienia. Muzyka trafiała wprost do serca.         Abndblat Hamburg, 20.11.2010

                                                       *****

Krzysztof  Urbański,

 Dyrygent, urodzony 17 października 1982 w Pabianicach.

 

W 2007 roku z wyróżnieniem ukończył studia w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie dyrygentury symfoniczno-operowej prof. Antoniego Wita. Swoje umiejętności dyrygenckie doskonalił podczas kursów mistrzowskich prowadzonych przez prof. Kurta Masura. Brał udział w dwóch konkursach dyrygenckich: IV Międzynarodowym Przeglądzie Młodych Dyrygentów im. Witolda Lutosławskiego w Białymstoku w 2006 roku (II miejsce i nagroda dla największej osobowości artystycznej) oraz Międzynarodowym Konkursie Dyrygenckim w Pradze w ramach 62. Międzynarodowego Muzycznego Festiwalu „Praska Wiosna” w 2007 roku (I nagroda). W latach 2007-2009 był dyrygentem-asystentem maestro Antoniego Wita w Filharmonii Narodowej w Warszawie.

 

Krzysztof Urbański współpracuje m.in. z orkiestrami z Niemiec (Radio-Sinfonie-Orchester Frankfurt HR, Sinfonieorchester des Norddeutschen Rundfunks Hamburg NRD, Radio Sinfonie-Orchester Stuttgart SWR, Bamberger Symphoniker, Deutsche Symphonie-Orchester Berlin, NDR Radiophilharmonie Hannover, MDR Sinfonieorchester Leipzig, Dresdner Philharmonic Orchestra, Westdeutscher Rundfunk), Wielkiej Brytanii (The Royal Liverpool Philharmonic Orchestra, The BBC Symphony Orchestra, London Philharmonia, Royal Scottish National Orchestra, Scottish Philharmonia), Szwecji (Göteborgs Symfoniker, Sveriges Radios Symfoniorkester, Royal Stockholm Philharmonic Orchestra), Danii (Danish National Symphony Orchestra/DR, Orchestra of the Royal Danish Opera, Tivoli Symphony Orchestra, Aarhus Symfoniorkester), Norwegii (Bergen Filharmoniske Orkester, Trondheim Symfoniorkester, Oslo Philharmonic Orchestra), Austrii (Camerata Salzburg), Portugalii (Gulbenkian Orchestra), Francji (Orchestre National Bordeaux Aquitaine, Opera et Orchestre National de Montpellier Languedoc Roussillon, Orchestre National de Lille), Holandii (Het Residentie Orkest, Netherlands Radio Philharmonic Orchestra), Belgii (Orchestre National de Belgique), Hiszpanii (Orquesta Nacionales de España), Chin, Singapuru (Singapore Symphony Orchestra), Malezji (Malaysian Philharmonic Orchestra), Japonii (Tokyo Symphony Orchestra, Osaka Philharmonic Orchestra), Stanów Zjednoczonych (Indianapolis Symphony Orchestra, Houston Symphony Orchestra, Grant Park Festival Orchestra, Seattle Symphony Orchestra, Cincinnati Symphony Orchestra).
Z początkiem sezonu 2010/2011 Krzysztof Urbański zostanie dyrygentem-szefem Trondheim Symfoniorkester. Nominację otrzymał zaledwie tydzień po niezwykle udanym debiucie z orkiestrą we wrześniu 2009 roku. W najbliższych sezonach zadebiutuje z London Philharmonia, Netherlands Radio Philharmonic Orchestra, Orquesta Nacionales de Espana, Royal Scottish National Orchestra i Scottish Philharmonia, a w Niemczech z Bamberger Symphoniker, Deutsche Symphonie-Orchester Berlin, NDR Radiophilharmonie Hannover, MDR Sinfonieorchester Leipzig.

Jest propagatorem polskiej muzyki. W jego repertuarze ważną rolę odgrywają utwory takich kompozytorów jak: Witold Lutosławski, Karol Szymanowski, Wojciech Kilar. W lipcu 2010 poprowadzi koncert inauguracyjny Schleswig-Holstein Musik Festival.

Hobbystycznie zajmuje się komponowaniem. Jest autorem muzyki filmowej, a jego Mała Świąteczna Symfonia otrzymała honorowe wyróżnienie na Ogólnopolskim Konkursie Kompozytorskim im. Grzegorza Fitelberga, zorganizowanym z okazji VIII Międzynarodowego Konkursu Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach w 2007 roku.

 

Jego kariera rozwija się błyskawicznie. Szefowanie orkiestrom w Trondheim i Indianapolis, katedra w Jacobs School of Music na Indiana University, świetne recenzje...

Wschodząca gwiazda polskiej dyrygentury

 

 

 
Strona internetowa artysty:
www.krzysztofurbanski.com


Taka wspaniała  postać, znana już w świecie artystycznym, a my nic o nim nie wiemy? Trzeba to nadrobić!  
                                                  
***** 
   
                                     
Nasz młody maestro zachwyca na świecie (cudo, geniusz, narodziny sławy, dotyka ludzkich serc)  (zajawka The Indianapolis Symphony Orchestra chwalącej się nowym nabytkiem  Maestro Krzysztofem Urbańskim ( 1:40)

http://www.youtube.com/watch?v=3ZuwdNVW-gM

recenzja:

Urbański z wyglądu kojarzy się raczej z idolem nastolatek, niż posiwiałym maestro, a jego interpretacje są przepełnione młodzieńczą świeżością i szczerością. Gest jego lewej ręki skierowany w stronę orkiestry jest bardzo czytelny: "Szanowni Państwo, dajemy czadu!" Instrumentaliści chętnie podjęli wyzwanie: nie zawsze grają z taką żywiołowością, precyzją i wirtuozerią, jak przy wykonaniu karkołomnego koncertu Lutosławskiego - to była istna burza, która nie pozostawiła miejsca na żaden przejaw muzycznej ospałości czy flegmatyczności.      Der Tagesspiegel, 7.01.2013


Spektakularne ujęcia:
http://www.youtube.com/watch?v=lEOUzvKINdQ  (00:46)


Poniżej,koncert Lutosławskiego, ale w innym wykonaniu (33:30):
http://www.youtube.com/watch?v=BjmGRCRHS7E





Poniżej: Krzysztof Urbański  dyryguje Symfonią nr 4 Mendelssohna jeszcze w Trondheim w Norwegii:
Komentarz:

Absolutely wonderful!! Bravo Maestro!!!


http://www.youtube.com/watch?v=0GmDIylE3bY    (9:49)
                                                                                                                              

 

                                               *****
Poniżej: Pełny koncert Carmina Burana Carla Orffa, oczywiście prowadzny przez "naszego" (źródło norweskie ) szefa dyrygentów Trondheim Symphony Orchestra Krzysztofa Urbańskiego:
           
Carmina Burana to zbiór łacińskiej i niemieckiej poezji wagantów, spisany ok.1225 w Bawarii. Zawiera ok. 300 pieśni religijnych, historycznych , miłosnych i rymowane sentencje. Zainspirował Carla Orffa, niemieckiego kompozytora (1895-1982) do stworzenia kantaty pod tym samym tytułem. Pełny teks z tłumaczeniem: http://www.micha.waw.pl/~micha/carmina.html

Opublikowano 2 maj 2012

Carl Orffs Carmina Burana with our chief conductor Krzysztof Urbański and the Trondheim Symphony Orchestra.This is the enitre concert! (full concert)

http://www.youtube.com/watch?v=txSoevpWUCk  (58:39)

           Kogo zainteresowała wersja powyższa , niech też obejrzy

"Carmina Burana in Paris" (poniżej) wykonanie paryskie  z odkrywczą wizualizacją (oni byli zawsze awangardą). Prześledzenie łacińskiego tekstu (jest tłumaczenie powyżej w odnośniku) w trakcie słuchania da pełną satysfakcję.



http://www.youtube.com/watch?v=7LzMtqcI-nI


Fortuna Imperatrix Mundi  
1. O Fortuna
(chorus)

O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis;
vita detestabilis
nunc obdurat
et tunc curat
ludo mentis aciem,
egestatem,
potestatem
dissolvit ut glaciem.
      

Fortuna Władczyni Świata
1. O Fortuno
(chór)

O Fortuno
niby Księżyc
nieustannie zmienna,
ciągle rośniesz
lub zanikasz
ciemna lub promienna.
Życie podłe
wciąż kapryśnie
chłodzi nas lub grzeje,
niedostatek
lub bogactwo
jak lód w nim topnieje.

                *****            

Godzi się tez poznać bliżej maestro Kurta Masura, doskonalącego kunszt dyrygencki naszego młodego artysty.


 

Kurt Masur (ur. 18 lipca 1927 w Brzegu) – niemiecki dyrygent.  Po studiach obejmował wiele stanowisk dyrygenta w NRD, przewodząc m.in. Drezdeńskiej Orkiestrze Filharmonicznej oraz Gewandhausowi z Lipska. Obecnie jest Honorowym Dyrygentem tej drugiej.W 1991 Masur objął posadę dyrektora muzycznego Filharmonii Nowojorskiej po Zubinie Mehcie. W kwietniu 2002 został dyrektorem muzycznym Orchestre National de France. Natomiast w latach 2000-2007 był głównym dyrygentem Londyńskiej Orkiestry Filharmonicznej. Kurt Masur jest szczególnie znany ze swoich interpretacji niemieckiej muzyki romantycznej. W 1982 został uhonorowany za swoje osiągnięcia Nationalpreis der Deutschen Demokratischen Republik.  Od 1996 dyrygent jest honorowym obywatelem Brzegu, w którym w 2005 otwarto Instytut Kurta Masura.  17 maja 2007, na swoje 80-cio lecie artysta został także honorowym obywatelem Wrocławia.

Zobaczymy go prowadzącego Gewandhausorchester wykonującą Uwerturę Egmont Beethovena: (8:57)


http://www.youtube.com/watch?v=TVNSQt_t74c   

                                                         *****

              Nie można też pominąć głośnego obecnie na świecie Maestro Walerija Giergijewa, który poprowadził ostatnią część koncertu "Credo" Krzysztofa Pendereckiego.

W 1988 roku został  dyrektorem artystycznym Teatru Kirowa w Petersbugu. Pod jego kierownictwem, w 1992 roku placówka wróciła do przedrewolucyjnej nazwy i znów znana była jako Teatr Maryjski w Petersburgu. Występował gościnnie z zagranicznymi orkiestrami symfonicznymi (Rotterdam, gdzie w 1996 zainicjował festiwal muzyczny) i operowymi (Covent Garden w Londynie, La Scala w Mediolanie, Metropolitan Opera w Nowym Jorku). Od 1997 roku zajmuje pozycję głównego dyrygenta gościnnego w Metropolitan Opera. Ceniony interpretator oper kompozytorów rosyjskich, zwłaszcza Modesta Musorgskiego, Piotra Czajkowskiego, oraz Sergiusza Prokofiewa, a także muzyki francuskiej z repertuaru impresjonistycznego (Claude Debussy). Od 2005 roku jest głównym dyrygentem Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej (pierwszy występ Giergijewa w tej roli miał miejsce w 2007 roku). W sierpniu 2008 dyrygował także orkiestrą Teatru Maryjskiego, z udziałem polskich solistów, w inscenizacji Króla Rogera Karola Szymanowskiego na międzynarodowym festiwalu w Edynburgu. 14 stycznia 2011, podczas koncertu w Filharmonii Narodowej w Warszawie, wieńczącego obchody 200-lecia urodzin Fryderyka Chopina został uhonorowany przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”[2].



              Myślę, że APIS przypomina sobie, że oglądaliśmy go w kinie Kosmos w Katowicach 5. października br. na transmisji Oniegina z MET w Nowym Jorku.
             A my teraz, na zakończenie zobaczymy go, prowadzącego Poloneza z Eugeniusza Oniegina, dyrygując orkiestrą Teatru Maryjskiego w Petersburgu:

http://www.youtube.com/watch?v=16aro0223uk   (5:95)

Dla rozluźnienia, też pod jego batutą, już na sam koniec,  fragment "Dziadka do orzechów"...

http://www.youtube.com/watch?v=uXjAMJyeFog    (1:08)



Myślę, że spędziliśmy razem miły wieczór  .  A może nawet dwa, jeśli to się zbyt przedłużało...

Pozdrawiam serdecznie   Andrzej Nowakowski

Chorzów, 3.12.2013.

 

 

 


 





 


 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 65 odwiedzający  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja